Psy na wagę złota
Autorem artykułu jest Katarzyna Bonatowska
Wiemy, że to co nie udaje się lekarzom z powodzeniem realizowane jest przez czworonogi. Mowa o dogoterapii (znanej tez jako kynoterapia), czyli takim współdziałaniu psa i człowieka, które uczy, koi, leczy i wzmacnia.
Przywołajmy przykład: dziecko zamknięte w sobie i bez kontaktu z otoczeniem w wyniku obcowania z psem (codziennie 8 godzin) otwiera się i zaczyna mówić już po 3 dniach terapii. O takich pięknych chwilach wiedzą wszyscy ci, którzy na co dzień zajmują się dogoterapią.
To metoda uniwersalna – z jednej strony pies może być wykorzystywany w ćwiczeniach mających na celu przywrócenie sprawności dziecka, z drugiej bezpośredni kontakt z psem rozwija sferę emocjonalną, motywację do pracy czy wysiłku intelektualnego. Ocenia się, że dogoterapia jest jedną ze skuteczniejszych metod rehabilitacji. Pies działa jak zapalnik, zachęcając do wysiłku. Stymuluje zmysły i ćwiczy koncentrację. Działa kojąco, odprężająco i wyciszająco. Dlatego specjalnie wyszkolony pies jest na wagę złota w terapii dzieci z autyzmem, Zespołem Downa, dzieci po amputacjach, z zaburzeniami koordynacji ruchowej, chorych na serce, upośledzonych umysłowo. Pies taki jest pomocny też w zajęciach z dzieckiem mającym trudności z mówieniem, z wadą słuchu czy z dyslekcją. Dzięki nawiązaniu tej jedynej w swoim rodzaju nici porozumienia pomiędzy dzieckiem chorym czy niepełnosprawnym a psem terapeutą obserwuje się obniżenie ciśnienia tętniczego krwi czy wyciszenie emocji.
Dlatego dogoterapię stosuje się od lat i z powodzeniem w wielu krajach. Prekursorem są Stany Zjednoczone: to tutaj dr Boris Levinson - psychiatra zajmujący się leczeniem dzieci autystycznych - w 1964 roku zapoczątkował pracę badawczą dotyczącą terapii z użyciem zwierząt domowych. W Polsce terapia z udziałem psa jest stosowana od 1987 r., w 2004 r. powołano Polski Związek Dogoterapii. Dodajmy, że dzień 15 czerwca obchodzony jest jako Ogólnopolski Dzień Dogoterapii.
Jednak nie wszystkie rasy psów nadają się do tej odpowiedzialnej służby. Muszą być bezpieczne, społeczne i posłuszne. Muszą chcieć współpracować nie tylko z przewodnikiem (trenerem), ale też z dzieckiem (osobą trzecią). Czworonogi muszą być przyjazne, mądre oraz posłuszne. I cierpliwe pomimo stresu, zmęczenia czy ponadprzeciętnego głaskania ich sierści przez małe raczki. Dlatego tresura psa terapeutycznego jest czasochłonna (trwa nawet ok. 1,5 roku) i bardzo mozolna. Psa zabiera się np. do centrów handlowych, gdzie wykonuje się z nim określone ćwiczenia w zgiełku, a często w obecności zaciekawionych przechodniów. Czy i jak pies poradzi sobie z realizacją komend typu „siad”, „zostań”, „do nogi”, czy „zostań, waruj” w otoczeniu gapiów i wszechogarniającego hałasu - oznacza, jak szybko trafi do dzieci w przedszkolu czy szpitalu. Oczywiście szkoleniu podlegają także opiekunowie i właściciele tych czworonogów. Niestety wszystkie placówki edukacyjne czy medyczne są otwarte na tego typu metody: nie chcą wpuszczać psów na oddziały, bojąc się zarazków. To nieprawda, ripostują znawcy tematu: psy te są na tak wysokim poziomie sanitarnym (myte, odrobaczane etc.), że nie stanowią zagrożenia. A wręcz przeciwnie - same są narażone na bakterie.
Pies terapeuta może też z powodzeniem „służyć” w przedszkolach, szkołach czy klubach malucha. Tam organizowane są zajęcia z wykorzystaniem przeróżnych ćwiczeń np. rozwijających koncentrację i uwagę, dużą/małą motorykę dzieci czy komunikację werbalną oraz zmysły. Przede wszystkim zaś sama obecność czworonoga; jego dotykanie, przytulanie czy patrzenie w mądre psie oczy jest ważne. To piękna i niezapomniana chwila. Cenna chwila.
---
Katarzyna Bonatowska
www.rozmowyodzieciach.pl
portal dla wszystkich mam.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Wiemy, że to co nie udaje się lekarzom z powodzeniem realizowane jest przez czworonogi. Mowa o dogoterapii (znanej tez jako kynoterapia), czyli takim współdziałaniu psa i człowieka, które uczy, koi, leczy i wzmacnia.
Przywołajmy przykład: dziecko zamknięte w sobie i bez kontaktu z otoczeniem w wyniku obcowania z psem (codziennie 8 godzin) otwiera się i zaczyna mówić już po 3 dniach terapii. O takich pięknych chwilach wiedzą wszyscy ci, którzy na co dzień zajmują się dogoterapią.
To metoda uniwersalna – z jednej strony pies może być wykorzystywany w ćwiczeniach mających na celu przywrócenie sprawności dziecka, z drugiej bezpośredni kontakt z psem rozwija sferę emocjonalną, motywację do pracy czy wysiłku intelektualnego. Ocenia się, że dogoterapia jest jedną ze skuteczniejszych metod rehabilitacji. Pies działa jak zapalnik, zachęcając do wysiłku. Stymuluje zmysły i ćwiczy koncentrację. Działa kojąco, odprężająco i wyciszająco. Dlatego specjalnie wyszkolony pies jest na wagę złota w terapii dzieci z autyzmem, Zespołem Downa, dzieci po amputacjach, z zaburzeniami koordynacji ruchowej, chorych na serce, upośledzonych umysłowo. Pies taki jest pomocny też w zajęciach z dzieckiem mającym trudności z mówieniem, z wadą słuchu czy z dyslekcją. Dzięki nawiązaniu tej jedynej w swoim rodzaju nici porozumienia pomiędzy dzieckiem chorym czy niepełnosprawnym a psem terapeutą obserwuje się obniżenie ciśnienia tętniczego krwi czy wyciszenie emocji.
Dlatego dogoterapię stosuje się od lat i z powodzeniem w wielu krajach. Prekursorem są Stany Zjednoczone: to tutaj dr Boris Levinson - psychiatra zajmujący się leczeniem dzieci autystycznych - w 1964 roku zapoczątkował pracę badawczą dotyczącą terapii z użyciem zwierząt domowych. W Polsce terapia z udziałem psa jest stosowana od 1987 r., w 2004 r. powołano Polski Związek Dogoterapii. Dodajmy, że dzień 15 czerwca obchodzony jest jako Ogólnopolski Dzień Dogoterapii.
Jednak nie wszystkie rasy psów nadają się do tej odpowiedzialnej służby. Muszą być bezpieczne, społeczne i posłuszne. Muszą chcieć współpracować nie tylko z przewodnikiem (trenerem), ale też z dzieckiem (osobą trzecią). Czworonogi muszą być przyjazne, mądre oraz posłuszne. I cierpliwe pomimo stresu, zmęczenia czy ponadprzeciętnego głaskania ich sierści przez małe raczki. Dlatego tresura psa terapeutycznego jest czasochłonna (trwa nawet ok. 1,5 roku) i bardzo mozolna. Psa zabiera się np. do centrów handlowych, gdzie wykonuje się z nim określone ćwiczenia w zgiełku, a często w obecności zaciekawionych przechodniów. Czy i jak pies poradzi sobie z realizacją komend typu „siad”, „zostań”, „do nogi”, czy „zostań, waruj” w otoczeniu gapiów i wszechogarniającego hałasu - oznacza, jak szybko trafi do dzieci w przedszkolu czy szpitalu. Oczywiście szkoleniu podlegają także opiekunowie i właściciele tych czworonogów. Niestety wszystkie placówki edukacyjne czy medyczne są otwarte na tego typu metody: nie chcą wpuszczać psów na oddziały, bojąc się zarazków. To nieprawda, ripostują znawcy tematu: psy te są na tak wysokim poziomie sanitarnym (myte, odrobaczane etc.), że nie stanowią zagrożenia. A wręcz przeciwnie - same są narażone na bakterie.
Pies terapeuta może też z powodzeniem „służyć” w przedszkolach, szkołach czy klubach malucha. Tam organizowane są zajęcia z wykorzystaniem przeróżnych ćwiczeń np. rozwijających koncentrację i uwagę, dużą/małą motorykę dzieci czy komunikację werbalną oraz zmysły. Przede wszystkim zaś sama obecność czworonoga; jego dotykanie, przytulanie czy patrzenie w mądre psie oczy jest ważne. To piękna i niezapomniana chwila. Cenna chwila.
---
Katarzyna Bonatowska
www.rozmowyodzieciach.pl
portal dla wszystkich mam.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Komentarze
Prześlij komentarz